Ostatni wpis na blogu pojawił się na początku stycznia i jest mi z tego powodu bardzo wstyd. Chyba dopadł mnie blogowy kryzys. Na szczęście już się skończył i mam nadzieję, że przynajmniej raz na kilka dni uda mi się opublikować nową notatkę. Kilka kosmetyków czeka w kolejce na recenzję, przydałaby się włosowa aktualizacja, karton na zużyte produkty dawno już zapełnił się po brzegi, wypadałoby spiąć się i trochę nadrobić. Postanowiłam zacząć od lekkiego i przyjemnego wpisu na temat mojego najnowszego nabytku, Bell Air Flow Lotus Effect 703, który wpadł mi do koszyka w Naturze, gdzie przy zakupie jakiegokolwiek produktu tej marki lakier można było kupić za 1 grosz, więc się skusiłam. Zdecydowałam się na pastelową emalię, której kolor określiłabym jako połączenie mlecznego beżu z jasnym fioletem i szarością. Moim zdaniem jest to taki bezpieczny, uniwersalny, "czysty" kolor. Niestety w kwestiach technicznych jest nieco gorzej. Trochę smuży, powstają prześwity i widać to nawet na zdjęciu. Przy dwóch warstwach wygląda tak, jak możecie zobaczyć poniżej. Schnie w miarę przyzwoicie, ale nie obraziłabym się, gdyby działo się to szybciej. Podsumowując - wygląda ładnie, ale nie lubię, gdy lakier źle się rozprowadza i raczej nie zdecyduję się użyć go ponownie, a jeśli już, to na pewno nie będę używać go zbyt często.

Podobają się Wam takie kolory? Posiadacie w swych kolekcjach lakiery tej firmy?