czwartek, 30 października 2014

Zużycia wrześniowo - październikowe

Dawno nie pisałam na blogu żadnej notatki, wena uleciała i za nic nie chciała wrócić. Dzisiaj jednak przybywam z wrześniowo - październikowymi zużyciami. Nie ma tego zbyt dużo, ale w tej gromadce jest kilka naprawdę świetnych kosmetyków, które warto poznać, więc zapraszam do czytania i oglądania :)


Nectar Of Nature, Enveloping Shower Cream With Polyfloral Honey - całkiem przyjemny kosmetyk w niskiej cenie, łatwo dostępny (Carrefour) i przyzwoicie działający. Konsystencja niezbyt gęsta, ale nie wodnista. Żel pienił się raczej słabo i nie należał do bardzo wydajnych. Zapach polnych kwiatów i miodu z nieco sztuczną, wybijającą się nutą nie był może mistrzostwem świata, w sumie był nawet przyjemny, chociaż pod koniec stał się lekko duszący. Nie podrażnił skóry, nie wywołał żadnych niepożądanych skutków. Nie był drogi, zapłaciłam za niego około pięciu złotych i myślę, że warto wypróbować, chociaż jest wiele innych, dużo lepszych kosmetyków.

Nivea, Stress Protect, Anti-perspirant w sprayu - bardzo lubię antyperspiranty w sprayu za łatwość aplikacji i to, że zaraz po można się ubrać. Akurat ten sprawdził się całkiem nieźle, chociaż do zadowalającej mnie ochrony mu daleko. Wilgoć pod pachami nie została pohamowana, jedynie trochę zmniejszona, ale brzydki zapach nie był wyczuwalny. Ogółem sprawdził się lepiej niż Lady Speed Stick, ale będę szukać dalej, aż znajdę coś naprawdę zadowalającego. 

Le Petit Marseillais, Mleczko nawilżające, Bardzo sucha skóra - nieczęsto udaje mi się trafić na kosmetyk, który nawilży skórę w zadowalającym stopniu, a jednocześnie będzie lekki i nie pozostawi na ciele nieprzyjemnego filmu. Mleczko LPM sprawdziło się naprawdę dobrze. Nawilżało całkiem nieźle, nie pozostawiało jakiegokolwiek filmu. Skóra nie była bardzo odżywiona, ale całkiem zadowalająco. Zapach produktu był przyjemny, nieduszący i po pewnym czasie znikał, co mi bardzo odpowiadało.

   
Przepisy Babci Agafii, Maska do włosów jajeczna odżywcza - byłam bardzo ciekawa tego produktu i wiązałam z nim spore nadzieje. Maska działała dobrze, jednak nie zauważyłam efektu wow. Po każdym użyciu włosy były miękkie i błyszczące, ale zbyt lekkie. Kosmetyk w ogóle nie dociążał włosów, co w moim przypadku jest konieczne. Maseczka miała rzadką, lejącą konsystencję i przyjemny, lekko ciasteczkowy zapach. Była wydajna, wystarczyła mi na trzy i pół miesiąca. Raczej nie kupię jej ponownie, ale polecam wypróbować.

Love2MIX Organic, Organiczny szampon regeneracyjny z efektem laminowania do włosów zniszczonych "Ekstrakt z mango i awokado" - chyba nigdy wcześniej żaden szampon nie zadziałał tak, jak ten. Zauważalnie wygładzał włosy i oczyszczał bez najmniejszego wysuszania. Czupryna była cudownie miękka i gładka zwłaszcza po kilku pierwszych użyciach, pod koniec butelki włosy chyba się przyzwyczaiły i nie chciały być tak gładkie jak na początku. Niemniej jednak efekt był zadowalający. Zapach produktu to sok o smaku multiwitamina, naturalny, bez grama sztuczności. Myślę, że kiedyś skuszę się na drugą butelkę.

Marion, Nature Therapy, Kąpiel odbudowująca - kupiłam głównie z ciekawości i w sumie nie liczyłam nawet, że kosmetyk da jakikolwiek efekt. Kąpiel albo nie zadziałała albo tego nie zauważyłam. Opakowanie wystarczyło mi na sześć lub siedem użyć. Włosy ani nie stały się miększe ani bardziej błyszczące. Zapach, który w założeniu miał być malinowy, koło malin nawet nie stał. Był chemiczny, kwaskowo - owocowy, nie utrzymywał się na włosach. Na pewno nie kupię ponownie.

  
Mixa, Lipidowy krem do rąk, Regeneracja - okazał się być naprawdę dobrym kosmetykiem. Nie był idealny - pozostawiał na skórze trudny do określenia film, który mi przeszkadzał, jednak dla efektu miękkiej i odżywionej skóry byłam w stanie to przecierpieć. Z nieznanego powodu łuszczyła mi się skóra na opuszkach, poza tym skóra była sucha i wyraźnie potrzebowała pomocy. Krem zauważalnie pomógł, zregenerował, odżywił i zmiękczył. Był wydajny, na jedną aplikację wystarczyła odrobina. Możliwe, że kiedyś kupię go ponownie. 

BeBeauty, Balsam do stóp i paznokci - cudów nie ma, tyłka nie urwał (może to i dobrze, w końcu to kosmetyk do stóp a nie do innych części ciała), ale działał całkiem przyzwoicie. Przy regularnym stosowaniu skóra stała się bardziej nawilżona i miększa. Krem szybko się wchłaniał, miał całkiem przyjemny zapach. Nie wiem, czy kupię go znowu, ale to możliwe, ponieważ kosztuje tylko około 3zł.  

Farmona, Sweet Secret, Kokosowy krem do rąk i paznokci - miniaturka o pojemności 30ml, idealna do torebki. Zapach naturalny, przyjemny, słodki, aromat świeżego kokosa i bananów. Jeśli chodzi o nawilżenie, było bardzo przeciętne. Nie kupię go ponownie, wolę kosmetyki, które działają bardziej zauważalnie. 


Alverde Camouflage 002 Beige - używałam go namiętnie przez ponad rok, aż w końcu niestety się skończył. Całkiem nieźle tuszował cienie pod oczami oraz krostki, przebarwienia i inne niespodzianki. Dzięki jasnemu kolorowi nie odcinał się od skóry, ładnie się z nią stapiał i utrzymywał bardzo długo. Nie ciemniał, nie wysuszał skóry ani nie powodował żadnych innych działań niepożądanych. Myślę, że kiedyś kupię drugie opakowanie.

Bell, BB Cream Lightening 7 in 1 Eye Concealer - genialny! Tak bardzo przypadł mi do gustu, że teraz nie wyobrażam sobie bez niego życia! Już kupiłam i używam drugie opakowanie. Niezwykle lekki, bardzo jasny, świetnie dopasowuje się do koloru skóry. Delikatnie rozjaśnia i rozświetla, mimo że nie posiada żadnych drobinek. Świetnie sprawdza się zarówno pod oczami, jak i na do tuszowania przebarwień i krostek. Nie zakrywa ich całkowicie, ale sprawia, że są mniej widoczne. Utrzymuje się na skórze przez cały dzień. czego chcieć więcej? Absolutnie uwielbiam!
...........

 

Playboy, Play It Pin Up, Body Mist - bardzo lubiłam i często używałam.Mgiełka miała cukierkowy, ale nieprzesadnie słodki zapach, który utrzymywał się na skórze przez kilka godzin. Nie była dusząca, nie wywoływała bólów głowy. Dodatkowo była bardzo wydajna, zużyłam z przyjemnością. 

Ziaja, Liście Manuka, Żel z peelingiem oczyszczający pory na dzień/na noc - dawno nie trafiłam na tak dobrze działający żel. Świetnie oczyszczał i wygładzał skórę bez wysuszania. Nie wywołał podrażnień ani uczulenia. Działanie peelingujące było idealne na co dzień, ani za mocne, ani za lekkie. Jak dla mnie idealny kosmetyk do codziennego stosowania. Obecnie używam wersji bez peelingu i sprawdza się równie dobrze. Myślę, że do tego też kiedyś wrócę

Babydream, Sonnencreme 50+ - naprawdę dobry kosmetyk, którego używałam przez całą późną wiosnę i lato przez dwa lata z rzędu. Działanie przypadło mojej cerze do gustu, bo przez cały okres używania nie miałam żadnych podrażnień spowodowanych działaniem słońca. Nie wysuszał skóry, nawet nieco ją nawilżał, nie zapychał. Jedyne co mi się w nim nie podobał to to, że dość długo się kleił na skórze i sprawiał, że błyszczała jak posmarowana olejem. Nie udało mi się go zużyć, był piekielnie wydajny, ale przeterminował się i czas się z nim pożegnać.

Acnefan, Krem do pielęgnacji cery trądzikowej - co tu dużo mówić, kolejne zużyte opakowań, trudno zliczyć które. Moja cera uwielbia ten krem! idealnie matuje na cały dzień, wygładza skórę i nadaje jej miękkości. Nie zapycha i nie podrażnia. Gorąco polecam!

Tak właśnie prezentują się zużycia z ostatnich dwóch miesięcy. Znacie może któryś z tych kosmetyków? :)      

 

wtorek, 14 października 2014

Schwarzkopf Essence Ultime Omega Repair - Conditioner / Shampoo

Typowo drogeryjne szampony czy odżywki do włosów kupuję rzadko. Jakiś czas temu przerzuciłam się na inne kosmetyki, np. szampony bez silikonów, jednak po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na temat linii Essence Ultime od Schwarzkopf współtworzonej z Claudią Schiffer, postanowiłam zaryzykować i nabyłam drogą kupna szampon oraz odżywkę Omega Repair. Obu kosmetyków używam od ponad miesiąca, wyrobiłam sobie o nich zdanie i myślę, że mogę o nich napisać :)


Zarówno szampon, jak i odżywka zapakowane są w profesjonalnie wyglądające, płaskie butelki o pojemności 250ml. Bardzo ładnie wyglądają na półce, połączenie bieli ze złotem bardzo mi się podoba. Umieszczone na szczycie nakrętki na "klik" sprawdzają się naprawdę dobrze, nie otwierają się samoistnie. Butelki nie są przezroczyste, pod światło też słabo widać poziom zużycia, ale nie jest to dla mnie mankament. 

Szampon ma perłowy kolor, dość gęstą, klejącą konsystencję i świetnie się pieni. Do umycia włosów potrzeba naprawdę niewielkiej ilości. Bardzo dobrze się rozprowadza i łatwo spłukuje. Porządnie oczyszcza włosy, nie wysusza ich ani nie plącze. Wręcz przeciwnie, szampon zauważalnie wygładza, co oczywiście jest sprawką silikonów, ale muszę przyznać, że efekt mi się podoba. Sprawia, że włosy są nieco bardziej sypkie i lepiej się układają. Nie przyspiesza przetłuszczania, nie podrażnia. Ponadto ma piękny, choć odrobinę duszący zapach drogich perfum, który utrzymuje się na włosach nawet do dwóch dni po umyciu. Jest bardzo wydajny. Podsumowując, jestem na tak, chociaż wolę szampony bez silikonów. Ten zużyję z przyjemnością i kto wie, może jeszcze kiedyś się na niego skuszę.

Odżywka ma biały kolor i nie jest zbyt gęsta, co ułatwia jej aplikację. Podobnie jak w przypadku szamponu, dobrze się rozprowadza. Ma lekką konsystencję. Sprawia, że włosy są gładkie, miękkie, błyszczące i dużo lepiej się układają. Wydajność nie jest zbyt powalająca, ale wybaczam :) Bardzo polubiłam jej działanie, ale szkoda, że nie dociąża włosów. Są jedynie nieco mniej spuszone niż zazwyczaj. Jeśli więc chodzi o odżywkę to moim zdaniem jest bardzo dobra i z pewnością kupię drugie opakowanie, gdy to mi się skończy.

  po lewej szampon, po prawej odżywka

Duet bardzo przypadł mi do gustu, jednak wolę używać ich oddzielnie, z inną odżywką lub szamponem. Polecam, szczególnie ze względu na gładkość i zapach.

Znacie produkty Omega Repair? Polecacie?

piątek, 3 października 2014

My Secret Nail Polish 203 Baby Pink

Ostatnio My Secret wypuściło tak wiele nowości, że nie wiem, na co się zdecydować. Póki co skusiłam się na jeden lakier i dzisiejszy post będzie właśnie o nim. 203 Baby Pink to dokładnie taki odcień, jak się nazywa, idealny baby pink. Bardzo jasny róż, rozbielony, przypomina truskawkowy jogurt. Wygląda dziewczęco, niewinnie i delikatnie, a zarazem elegancko. W kwestiach technicznych - równo przycięty pędzelek, niezbyt szeroki (tak bardzo przyzwyczaiłam się do szerokich pędzli Essie, że teraz wszystkie inne są dla mnie zbyt wąskie :D). Lakier ma odpowiednią konsystencję, nie rozlewa się, ale też nie jest bardzo gęsty. Smuży przy pierwszej warstwie, kryje w pełni przy trzech. Schnie w miarę przyzwoicie, jednak wspomogłam się Seche Vite. Efekt końcowy mi się podoba, może i nie jest to zbyt wyszukany odcień, ale brakowało mi takiego w mojej niewielkiej kolekcji :)  


Kupiłyście już którąś z nowości My Secret? Macie, lubicie tego typu kolory?

środa, 1 października 2014

FotoMix #20 [05.09 - 01.10]

Jak ten czas szybko leci! Wrzesień minął mi w okamgnieniu pod znakiem powrotu do nauki i znajomych oraz powolnego przyzwyczajania się do coraz zimniejszych poranków. Nie narzekam jednak - każdy dzień cieszy mnie tak samo mocno, jeśli nie bardziej. Jestem naprawdę szczęśliwa i tego będę się trzymać. Tymczasem zapraszam do obejrzenia kilku ujęć z września :)


1. Nie raz i nie dwa pisałam już, że uwielbiam obserwować wszelkie kolory, jakie pojawiają się na niebie. Szczególnie urokliwe są wszelkie odcienie różu, przynajmniej dla mnie :)
2. Brzoskwiniowy szał, czyli cała skrzynka przepysznych owoców przywiezionych od znajomych. Bardzo lubię, szczególnie gdy są, twarde i słodkie.
3. Essie znów na paznokciach. Do mojej kolekcji nareszcie dołączył idealny półtransparentny nudziak - Vanity Fairest. Kolejna pozycja z mojej jesiennej wishlisty zdobyta!
4. Kolejny Essiak, tym razem Bahama Mama. Genialny na jesień, polecam!
5. Od zawsze kocham motyw renifera na wszystkim. W second handzie upolowałam t-shirt z nadrukiem widocznym pośrodku kolażu. Bardzo, ale to bardzo mi się podoba!
6. Moje włosy w słońcu wyglądają właśnie tak, jak na zdjęciu - kolor jest całkiem ładny ;) Oczywiście w stu procentach naturalny.
7. Jeśli nie różowe, to pomarańczowo - czerwono - błękitne. Zachody słońca są niesamowite.
8. Selfie, bo od czasu do czasu trzeba pokazać twarz :D
9. Suszone jabłka to jedna z lepszych zdrowych przekąsek na długie wieczory. Szerze polecam!

A Wam jak minął wrzesień? Przyzwyczajcie się do pogody?