Błyszczyk ma lekką, śliską, średnio gęstą konsystencję. Nie należy do klejuchów - nie ma mowy o zlepieniu warg. Nie wchodzi w załamania, jednak nałożony w zbyt duże ilości może wypływać poza kontur ust. Co do koloru - to ciepły pomarańcz z delikatnym złotym pyłkiem. Nie jest to brokat, jedynie pyłek, który ładnie odbija światło i nie wygląda tandetnie. Błyszczyk nałożony w niewielkiej ilości nadaje ustom połysku, lekko pomarańczowego odcienia i wygładza je. Kolor na pewno nie jest brzoskwiniowy, jak wskazuje nazwa produktu.
Szminka również ma przyjemną konsystencję, ale nie przypadła mi do gustu. Na ustach staje się sucha, posiada też większe drobinki, które migrują po twarzy. Podkreśla wszytskie suche skórki i zdarza się, że wchodzi w załamania. Tutaj kolor również jest pomarańczowy, ale to zupełnie inny odcień, moim zdaniem z lekką nutą różu.
Jeśli chodzi o błyszczyk to jestem na tak, jeśli zaś o szminkę - na nie.
Lubicie usta w odcieniach pomarańczu?
Ja niestety źle się czuję w pomarańczy na ustach:)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nie miałam takiego koloru na ustach, ale jest ładny i delikatny więc pewnie by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie testowałam pomarańczowego błyszczyka ani szminki
OdpowiedzUsuńZ tego co widziałam, to można stworzyć naprawdę naturalny efekt...
ale jakoś bardziej jestem do różu przyzwyczajona :D
U mnie też jeszcze nie gościł pomarańcz na ustach le kolor szminki mi się nawet spodobał :)
OdpowiedzUsuńOba kolory piękne.
OdpowiedzUsuń