poniedziałek, 16 września 2013

Dobry smalec. BabyDream Sonnencreme LSF 50+

Należę do osób, które naprawdę nie lubią się opalać. Lekko przybrązowione ciało mi nie przeszkadza, ale mojej opalonej twarzy nie zniosę. Nie tylko dlatego, ale też ze względów zdrowotnych, coby nie doznać poparzeń słonecznych zakupiłam BabyDream Sonnencreme LSF 50+. Filtra zaczęłam używać już w kwietniu, kiedy słońce zaczęło przygrzewać i przez te cztery - pięć miesięcy zdążyłam wyrobić sobie opinię o nim. Ogólnie go polubiłam, jednak ma parę wad, które bardzo mi przeszkadzają w używaniu i noszeniu na skórze. Krem zapakowano do miękkiej tuby o pojemności 75ml. Przy jego wydajności taka ilość wystarczy mi na całą wieczność! Produkt wydobywa się bardzo łatwo, wystarczy bardzo delikatnie przycisnąć i wypływa o wiele za dużo. Nakrętka z klikającą klapką jak najbardziej na plus. Konsystencja kremu jest dość gęsta, ale lejąca. Rozprowadza się dość dobrze, nie pozostawia smug, ale trochę bieli i zdarzało mi się zauważyć granicę pomiędzy nieposmarowaną skórą a fragmentem z kremem. Do nasmarowania całej twarzy potrzeba ilości wielkości ziarnka zielonego groszku, dzięki czemu jest niezwykle wydajny, o czym zresztą już pisałam. Krem jest dość ciężki i wyczuwalny na skórze, pozostawia tępy film. Do tego bardzo mocno się błyszczy i trochę klei. Co do ochrony przeciwsłonecznej - naprawdę daje radę! Używałam go zarówno w kwietniu, jak i w letnich upałach, kiedy słońce świeciło i grzało niemiłosiernie. Moja cera nie stała się kilka tonów ciemniejsza i to najbardziej mnie cieszy. 


Krem ma intensywny zapach, mocno czuć mieszankę alkoholowo - orzechową. Niestety nie jest to zapach moich marzeń, nie podoba mi się fakt, że jest wyczuwalny na skórze po nałożeniu. Cieszę się, że dzięki niemu nie opaliłam twarzy, jednak nie planuję powrotu do niego, kiedy już wykończę to opakowanie. Zostało mi go jeszcze bardzo dużo, około 3/4 tubki. Nie mam zamiaru używać go w zimie, więc pewnie zużyję do stóp albo na wiosnę. Dodam jeszcze, że nie zapchał mojej skóry, a obawiałam się tego najbardziej. Niestety podkreśla suche skórki.


Krem polubiłam za działanie, za właściwości znienawidziłam. Codzienna aplikacja to mordęga, gdyż nie mogę wytrzymać z tępą, lekko klejącą się warstwą na skórze. Postaram się go zużyć, ale łatwo nie będzie.

4 komentarze:

  1. Nie dla mnie. Nie cierpię filmu tego typu na skórze.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie że nie zapycha i szkoda że podkreśla suche skórki z jednej strony mam na niego ochotę ale jak piszesz że jest taki wydajny to nie mam pojęcia kiedy bym go wykończyła :P

    OdpowiedzUsuń
  3. nie lubię takich klejuchów :/ mam wrażenie, że jestem okropnie brudna :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, zdecydowanie go nie kupię. Tłusty film po balsamie mi nie przeszkadza, jednak ani ja, ani Mały Mysz nie cierpimy się kleić.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.