Opakowanie kosmetyku wykonane jest z mocnej tektury. Wygląda prześlicznie, uroczo i nietuzinkowo, ale w starciu z wodą czy ewentualnym tłuszczem zapewne by poległo. Póki co nie zagięło się ani nie zabrudziło w żadnym miejscu, nie wycierają się krawędzie, mimo że zabieram je ze sobą w przeróżne podróże. Otwiera się łatwo, nie ma jednak szans, by górna część samoistnie spadła. Opakowanie samo w sobie jest niewielkie, średnica wynosi mniej więcej sześć centymetrów. Na spodzie mamy srebrną naklejkę z długawym opisem po niemiecku i angielsku, brakuje natomiast składu. Bardzo mnie to ubodło, gdyż biorąc pod uwagę działaniu produktu na moją skórę byłby niezwykle przydatny.
Konsystencja pudru jest w sam raz. Łatwo nabiera się na pędzel, na szczęście nie w nadmiarze. Nie osypuje się podczas nakładania, nie osadza na włoskach, jest całkowicie niewidoczny. Dodatkowo nie warzy się, nie roluje, nie ciemnieje (oczywiście jeżeli puder może płatać takie figle, osobiście nie znam się na tym). Kolor okazał się być dla mnie idealny, a właściwie odrobinę jaśniejszy od mojej cery. Kosmetyk tworzą kolorowe plamy - zielone, różowe, żółte, jasno i ciemno beżowe. Barwy świetnie łączą się ze sobą, na twarzy nie ma odróżniających się odcieni. Puder delikatnie rozjaśnia moją cerę, nie ma efektu maski, koloryt jest wyrównany.
Puder lekko koryguje niedoskonałości skóry, nadaje jej niesamowitej gładkości. Efekt matu utrzymuje się kilka godzin, po upłynięciu tego czasu cera nie świeci się jak wysmarowana smalcem. Przypudrowuję nim też korektor nakładany pod oczy, przedłuża jego trwałość. Wszystko cud i miód i orzeszki, gdyby nie fakt, że pod koniec dnia wyczuwam i zauważam kilka małych krostek. Nie powstawały żadne gule, jednie ropne, malutkie wypryski. Staram się aplikować go na całą twarz jedynie na ważniejsze okazje, na co dzień używam tylko w celu utrwalenia i zmatowienia korektora pod oczami.
Ogółem puder jest naprawdę porządny, ma świetną trwałość, konsystencję, kolor oraz efekt na skórze, jednak pojawianie się krostek jest jego sporym mankamentem. Niemniej jednak po prostu lubię go używać pod oczy na korektor, tam nie robi mi kuku i jest cacy :)
Używacie pudrów matujących lub korygujących na co dzień? Jakie polecacie, a jakie odradzacie? Słyszałyście może o tym, który dziś opisałam?
Szkoda, że Twoja skóra go nie pokochała, w opakowaniu wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńTeż zgadzam się , że w opakowaniu wygląda świetnie ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ;*
http://striking-rose.blogspot.com/
Wygląda świetnie, szkoda, że nie dogaduje się z cerą :/
OdpowiedzUsuńprawie jak Meteorki :D
OdpowiedzUsuńOj ja bez nałożenia korektora i chociaż tuszu do rzęs z domu nie wyjdę:P
OdpowiedzUsuńZ takich produktów używam codziennie z efla czterokolorowego pudru matującego/korygującego.
A szkoda, bo już myślałam, że dodam go do mojej listy zakupów :(
OdpowiedzUsuńNiestety mam cerę tłustą, bardzo skłonną do niedoskonałości więc
ten puder pewnie tylko by mnie dobił :(
ale wyglada ładnie :P
OdpowiedzUsuńwydaje się całkiem spoko ; ) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie, szkoda, że się nie sprawdza...
OdpowiedzUsuńFaktycznie opakowanie prześliczne :)
OdpowiedzUsuńUroczo wygląda - opakowanie i zawartość.
OdpowiedzUsuń