Dawno, dawno temu, bo jeszcze w kwietniu 2012 roku zakupiłam antybakteryjny tonik Ziaja Tintin, gdyż byłam zachwycona kremem z tej serii. Niestety, zaczął mnie on zapychać, więc stojący w kolejce tonik niesłusznie oskarżyłam o to samo. Teraz, gdy nareszcie odważyłam się stosować go na twarz regularnie, przekonałam się, że nie warto nabierać uprzedzeń. W sumie nie jest to mistrzostwo świata ani produkt, który trzeba mieć, jednak całkiem niezły i warto o nim napisać.
Tonik zamknięto w tradycyjnej, bardzo prostej butelce. Wykonana z dość twardego, białego i nieprzezroczystego plastiku sprawuje się dobrze, jednak nieco przeszkadza mi fakt, iż nie widzę poziomu zużycia. U góry mamy nakrętkę z klapką na "klik". Pod nią znajduje się wypust, dzięki któremu możemy - choć nie w pełni - kontrolować ilość wypływającego toniku. Nie otwiera się samoistnie. Wręcz przeciwnie - nie ma nawet możliwości, aby się otworzyło bez ingerencji palców. Niemniej jednak nie grozi to połamaniem paznokci.
Na opakowaniu znajdziemy jedną naklejkę, która jest tak duża, że zajmuje niemal całą powierzchnię butelki! Nie zadziera się i nie rzuca w oczy. Na przedniej części zawiera tylko kilka słów, co daje przyjemny efekt. Z tyłu jest ich więcej, ale bez przesady. Nie ma błędów w druku, jest za to skład i działanie. Całość prezentuje się ciekawie, mimo prostoty przyciąga wzrok. Bardzo lubię taki styl, gdyż prezentuje się świetnie :)
Produkt ma tradycyjną konsystencję, a więc jest bardzo rzadki i wodnisty, niczym ciecz wypływająca z kranu. Po nalaniu na wacik łatwo rozprowadza się łatwo i przyjemnie, a twarz jest mokra jak po przemyciu wodą. Szybko się wchłania i pozostawia chwilowy film, jednak zupełnie niezwiązany z lepkością czy przetłuszczeniem. Nie okleja skóry, nie nadaje połysku ani tępości. Nie ściąga też cery w żadnym stopniu. Wewnątrz znajdziemy:
Skład: Aqua (Water), Glycerin, Polysorbate 20, Propylene Glycol,
Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Thymus Vulgaris (Thyme)
Flower/Leaf Extract, Panthenol, Sodium Benzoate,
2-Bromo-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate,
Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Hydroxycitronellal,
Hydroxyisohexyl, 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Citronellol, Eugenol,
Citric Acid
Zapach jest przyjemny, ziołowy, ale zupełnie niechemiczny. Zdecydowanie czuć przygaszoną woń roślin. Mnie się on bardzo podoba, jest lekki i nieduszący. Po chwili znika ze skóry i nie pozostawia po sobie znaku.
Tonik widocznie odświeża cerę. Nie wzmaga przetłuszczania, ale przy intensywnym używaniu może zapychać, o ile skóra nie toleruje gliceryny. Wydaje mi się, że łagodzi, choć nałożony na rozdrapanego pryszcza zaczyna szczypać. Nie ściąga i nie wysusza, ale też nie nawilża zbytnio. Świetnie nadje się za to do zmywania resztek makijażu lub odświeżania. Nie zwęża porów, ale możliwe, że pomaga zwalczać wypryski.
Opakowanie - 9 - porządne, ładne, jednak z powodu nieprzezroczystości nie należy do wspaniałych. Konsystencja - 10 - lejąca i rzadka jak na tonik przystało, bardzo mokra. Zapach - 9 - przyjemny, lekki, ziołowy, niechemiczny. Działanie - 8 - odświeża, minimalnie nawilża, nie klei się i raczej nie ma skłonności do zapychania. Ocena ogólna - 6/10. Całkiem niezły produkt, jednak nie kupię ponownie i będę szukać czegoś bez komedogennych składników :)
miałam go będąc w gimnazjum :) nawet mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno niczego z Ziaji nie kupiłam..
OdpowiedzUsuńssma uzywam toniku z ziaji i jestem na plus :)
OdpowiedzUsuńa jest w nim alkohol? :)
OdpowiedzUsuńSprawdź czy maile ode mnie nie wchodzą Ci do spamu bo odpisuję na nie.. albo podaj inny adres jeśli masz.
OdpowiedzUsuńA do mnie kosmetyki Ziaja jakoś średnio trafiają...
OdpowiedzUsuńLubię te toniki, ale różowe - kwiatowego nie polecam :)
OdpowiedzUsuń