Essence Stay Matt Lip Cream 01 Velvet Rose
Wróćmy jednak do mojego egzemplarza. Wygląda oczywiście identycznie jak pozostałe :D Opakowanie jest takie samo jak w przypadku błyszczyków Stay With Me, których się jeszcze - o dziwo - nie dorobiłam.
Mamy tu nie najgorzej wyglądający walec z aplikatorem w postaci gąbeczki. Nakrętka odkręc się bezproblemowo. Gąbka jednak nabiera zbyt dużą ilość produktu i jest bardzo sucha, nie śliska jak w przypadku błyszczących błyszczyków (wyszło masło maślane). Wygląda w miarę ładnie, półmatowe napisy się nie ścierają. Od razu wiadomo, że chodzi tu o mazidło bez połysku. Ogółem mówiąc wygląda dobrze, ma tylko dwie małe naklejki z oznaczeniem koloru i polskim opisem.
Błyszczyk ma świetną konsystencję. Jest bardzo kremowy, idealnie się rozprowadza. Nie jest śliski, ale aksamitny - mam nadzieję, że zrozumiecie. Niestety zniewalający efekt znika, gdy tylko poruszymy wargami lub rozciągniemy je w uśmiechu. Tak, już wtedy można ujrzeć osadzony w załamaniach produkt, a w miejscu, gdzie wargi się łączą - nieestetycznie rozmazany. Nie odważyłam się wyjść z nim na ustach z domu, gdyż boję się, że po pięciu minutach będę miała suchą, brzydką skorupkę. Poniższe zdjęcie dość dobrze oddaje efekt.
Kolor, który posiadam to brudny róż, ale nie z gatunku mlecznych. Widać go na ustach, nie należy do transparentnych, dość mocno kryje. Efekt, jaki daje jest naprawdę ładny, ale dopóki nie ruszmy wargami. Szkoda, bo chętnie nosiłabym go na co dzień.
Wiele osób mówi, że wysusza. Ja nie jestem tego pewna, ale faktycznie czuć, jakby zastygał. Na polskiej etykietce widnieje wyrażenie "matujący balsam do ust". Uważam, że to ogromny błąd, bo do balsamu mu daleko.
Co do oceny ogólnej - chciałam, naprawdę chciałam ocenić go wyżej, bo kolor i pomysł są bardzo w porządku, ale to, jak zachowuje się na ustach doprowadza mnie do szału. Nie postawię więcej jak 3/10. Spróbuję nakładać odrobinę na palec i mieszać z błyszczykiem błyszczącym i śliskim lub balsamem, może uda mi się go nosić.
Skusiłyście się na niego? A może złapałyście jakąś inną nowość Essence? Piszcie, jestem bardzo ciekawa!
Przy okazji - zapraszam na bloga zdjęciowego - KLIK.
Błyszczyk ma świetną konsystencję. Jest bardzo kremowy, idealnie się rozprowadza. Nie jest śliski, ale aksamitny - mam nadzieję, że zrozumiecie. Niestety zniewalający efekt znika, gdy tylko poruszymy wargami lub rozciągniemy je w uśmiechu. Tak, już wtedy można ujrzeć osadzony w załamaniach produkt, a w miejscu, gdzie wargi się łączą - nieestetycznie rozmazany. Nie odważyłam się wyjść z nim na ustach z domu, gdyż boję się, że po pięciu minutach będę miała suchą, brzydką skorupkę. Poniższe zdjęcie dość dobrze oddaje efekt.
Warto otworzyć w nowym oknie |
Wiele osób mówi, że wysusza. Ja nie jestem tego pewna, ale faktycznie czuć, jakby zastygał. Na polskiej etykietce widnieje wyrażenie "matujący balsam do ust". Uważam, że to ogromny błąd, bo do balsamu mu daleko.
Co do oceny ogólnej - chciałam, naprawdę chciałam ocenić go wyżej, bo kolor i pomysł są bardzo w porządku, ale to, jak zachowuje się na ustach doprowadza mnie do szału. Nie postawię więcej jak 3/10. Spróbuję nakładać odrobinę na palec i mieszać z błyszczykiem błyszczącym i śliskim lub balsamem, może uda mi się go nosić.
Skusiłyście się na niego? A może złapałyście jakąś inną nowość Essence? Piszcie, jestem bardzo ciekawa!
Przy okazji - zapraszam na bloga zdjęciowego - KLIK.
Mi jakoś nie podobają się matowe błyszczyki.
OdpowiedzUsuńO proszę. Ale bubel! Dobrze że jeszcze się nie skusiła na te błyszczyki
OdpowiedzUsuńJa mam beżowy i chyba u mnie az tak zle nie jest ;) Ale daje najpierw sporo carmexa(w sumie go daje nawet przed innymi kolorowymi smarowidlami) na usta a pozniej tym blyszczykiem
OdpowiedzUsuńmnie jakos przestaly kusic
OdpowiedzUsuńeh, szkoda :/ przynajmniej mnie już teraz nie kusi ;)
OdpowiedzUsuńKupiłam, ale na kolejny już raczej się nie skuszę
OdpowiedzUsuńno to mnie zniechęciłaś :P ale kolor ma piękny... :)
OdpowiedzUsuńoj słabiutki ;/
OdpowiedzUsuńa tak ładnie się zapowiadało a taki słaby koniec;/
OdpowiedzUsuń