środa, 10 października 2012

Wieczorny obowiązek Mućki, czyli Dairy Fun Body Balm Coconut

Dairy Fun Body Balm Coconut jest kosmetykiem kupionym tylko ze względu na opakowanie. Przyznaję, że słodka etykieta z krówką kompletnie mnie zaćmiły i takim oto sposobem stałam się posiadaczką niezbyt wspaniałego balsamu. Niemniej jednak jest produktem używanym codziennie, a to znaczy, ze recenzja być musi zanim wyrzucę butlę :-)


Balsam zamknięty jest w dużej, 400 mililitrowej butli, przypominającej tę, w której często można spotkać na dziale z nabiałem. Wykonana z dość grubego, białego plastiku pokrytego folią nie przepuszcza światła i niestety nie widać, ile pozostało. Nakrętka na "klik" nie utrudnia wydobywania produktu, a dzięki niewielkiemu otworowi z opakowania nie wypłynie nawet kropla balsamu, jeśli nie naciśniemy lub nie potrząśniemy. 

Butelka została opatrzona w jedną, naprawdę wielką naklejkę, która zajmuje całą powierzchnię oprócz szyjki. Wykonana z szeleszczącej folii przyklejonej w maksymalnie dwóch miejscach lubi się miąć, ale na szczęście nie pęcherzykuje. Szata graficzna bardzo mi się spodobała i głównie dlatego kupiłam balsam. Krówka w połączeniu z ładnym kolorem i rysunkiem całkowicie mnie ujęła swoją słodkością!


Konsystencja balsamu średnio przypadła mi do gustu, mimo że zaraz po wyciśnięciu przypomina gęsty jogurt. Niestety później nie ma tak różowo. Podczas nakładania staje się bardzo śliski i potrzeba chwili, żeby porządnie go wsmarować. Całe szczęście, że wystarcza naprawdę niewielka ilość do pokrycia całego ciała. Wchłania się około dwóch minut, a więc bardzo szybko i nie pozostawia po sobie nawet śladu filmu, co mnie cieszy.

Zapach w opakowaniu jest bardzo ładny, mocno kokosowy i całkiem naturalny. Po rozsmarowaniu jednak zaczyna przeradzać się w niekoniecznie piękną woń. Czuć wtedy coś pomiędzy papierosami a długo stojącą, nienadającą się już do spożycia zieloną, zjełczałą herbatą. Nie jest zbyt mocny, ale przez minimum pół godziny wyczuwalny. Jak łatwo się domyślić, nie przypadł mi do gustu.



Działanie balsamu jest bardzo przeciętne i nie zadowala mnie nawet w połowie. Pojawia się dopiero kilka godzin po aplikacji, co oczywiście nie podoba mi się. Nawilża on tak minimalnie, że niemal niewyczuwalnie. Lekko wygładza i zmiękcza skórę, ale jest to efekt doraźny i chwilowy, a ja takowego nie potrzebuję. 

Opakowanie - 9 - ładne, wygodne, nic nie kapie itd. Konsystencja - 6 - przyjemna, choć zbyt śliska. Zapach - 2 - początkowo piękny kokos, później papierosy i zgniła herbata. Działanie - 4 - lekkie, minimalne nawilżenie i wygładzenie. Ocena ogólna - 4/10. Dość słaby produkt dla niewymagających :)

6 komentarzy:

  1. dzięki za ostrzeżenie ;) nie skuszę się, chociaż opakowanie i ta krówka są bardzo zachęcające

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam sól do kąpieli w dzbanuszku. Szybko ja wysypałam z niezadowolenie, ale dzbanuszek służy mi w kuchni do dziś! Jest śliczny. Możesz go zobaczyć na moim blogu: recykling

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmmm kokos! Uwielbiam!
    Miałam masełko z tej serii, gruszka i cynamon. Świetny zapach i nawilżenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie nigdy nie ciągneło do tych produktów dairy fun... i dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłam go z tego samego powodu co Ty i nie mogę zużyć od ponad roku, nikomu nie polecam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.