środa, 3 kwietnia 2013

Kulturowe podsumowanie miesiąca marca

Nie wiem jak Was, ale mnie koniec Świąt bardzo cieszy. Nie żebym miała coś przeciwko, ale niekoniecznie lubię rodzinne spotkania i obecna pogoda też nie nastrajała mnie zbyt pozytywnie. Wróciłam jednak i jak zawsze w pierwszych dniach miesiąca będzie się tu roiło od różnorodnych podsumowań. Na dzisiaj przygotowałam post kulturowy, a w ciągu kilku następnych zmierzycie się ze zużyciami, zakupami oraz włosową aktualizacją. Nie przedłużam jednak, zapraszam dalej :)


Uwielbiam fantastyczne książki o charakterze tajemniczym, dlatego z Dziewczyną w czerwonej pelerynie Sarah Blakley-Cartwright wiązałam spore nadzieje. Chociaż - przyznaję - Zmierzch lubię, to nie chciałam powtórki z rozrywki. I nie zawiodłam się, bo powieść opowiada o Valerie, nastolatce, która w dzieciństwie przyjaźniła się z Peterem. Już wtedy wiedziała o Krwawym Księżycu, który zwiastuje nadejście Wilka, który zabiera ofiarę ze zwierzęcia. Dziewczyna trafi wtedy ukochaną kozę, a kilka lat później siostrę. Kilka dni wcześniej jednak Peter wraca do wsi, skąd wyniósł się już dawno. Valerie, która jest w odpowiednim wieku do małżeństwa, zostaje zaręczona z kimś, kogo nie kocha. Chce uciec z dawnym przyjacielem, ale rodzinna tragedia nie pozwala na to. Zjeżdżają się różne osobistości, chcą zabić Wilka, którego mową rozumie tylko główna bohaterka. Jej losy mocno się zmieniają, a mordercą okazuje się ktoś, kogo żadna z nas by nie podejrzewała... Jedyne co mogę dodać ze swojej strony to fakt, iż nie jest to jakaś filozoficzna lektura, a proste, lekkie czytadło :)

Jeszcze nie jestem maniaczką Apple, nie mam żadnego urządzenia z przedrostkiem "i", ale o geniuszu Jobsa wiedziałam od dawna, dlatego postanowiłam przeczytać jego biografię. Steve Jobs autorstwa Waltera Isaacsona to najlepsza książka, jaką w życiu przeczytałam! Dzięki niej poznałam tajemnice życia założyciela firmy Apple, dowiedziałam się wielu innych rzeczy i choć wiem, że nie ma ludzi niezastąpionych, to drugiego takiego człowieka jak Steve już nie będzie. Nie będę opisywać całości, to po prostu trzeba przeczytać, a te 700 stron da się przełknąć :D

Halo, halo, czy jest tu ktoś, kto nie czytał Małego Księcia Antoine de Saint-Exupery? Nie sądzę. Zachwalana historia chłopca jest dla mnie jedną wielką katastrofą. Wiem, że może znajdą się tu osoby, które to dziwi, ale akurat ta książka całkowicie mi się nie spodobała. Rozumiem, że ukazuje ona wartości - miłość, przyjaźń, odpowiedzialność - jednak mimo to nie jestem w stanie postawić żadnego plusa. Jak dla mnie opowieść o dziecku spadającym z planety na planetę, gdzie istnieją niestworzone rzeczy, to okropność. Jestem na nie. Nie, nie i jeszcze raz nie.

Do przeczytania tej książki doszło w dość nietypowy sposób. Kilka dni temu siedziałam w poczekalni przychodni, a kilka miejsc dalej siedziała kobieta i czytała właśnie Żonę Piłata Antoinette May. Zakodowałam tytuł w głowie i następnego dnia miałam powieść u siebie :D Przed przeczytaniem nigdy nie słyszałam o Klaudii Prokuli. Okazało się jednak, że ta bystra dziewczyna była żoną Piłata. Powieść opowiada o jej życiu - dzieciństwie, przeprowadzkach, siostrze, rodzinie, spotkaniu przyszłego męża, dorastaniu... Bardzo spodobała mi się postać Racheli, niewolnicy i przyjaciółki głównej bohaterki. Z wyczuciem jest też ukazana wiara w Izydę, powierzanie jej swoich spraw, a także Jezus i jego śmierć, charakter Poncjusza Piłata i atmosfera państw, w których przebywała Klaudia. Z góry zapewniam, że nie jest to Biblia, nie ma nic nudnego, a przy okazji dobrze wpasowuje się w atmosferę Świąt Wielkanocnych.

Serię Dom Nocy P.C. i Kristin Cast zaczęłam czytać już dość dawno temu, ale nie skończyłam. Kolejny tom, Kuszoną, "pożarłam" w ramach odpoczynku od poważniejszych pozycji. Tak samo jak inne opowiada o losach przyszłej wampirzej kapłanki, Zoey. Jak każda nastolatka ma mnóstwo problemów z chłopakami i inne sprawy na głowie. Udaje jej się jednak rozwiązywać problemy ze światem wampirów mimo wielu niebezpieczeństw. Koniec jest bardzo zaskakujący, niesamowicie zachęca do przeczytania kolejnych tomów, co też zapewne uczynię :)    


O filmie pod tytułem Transformers też chyba każdy słyszał. Obejrzałam go głównie ze względu na muzykę, która naprawdę jest godna uwagi. O czym opowiada jednak ta produkcja? Tematem są roboty, Autoboty i ich przeciwnicy. Obie rasy szukają sześcianu, który posiada zwykły nastolatek. Zakochuje się on w dziewczynie i wojna z wrogimi robotami przy pomocy Autobotów bardzo ich zbliża. Fascynuje się przemianą samochodów w roboty, przyjaznym nastawieniem jednego gatunku, ukrywaniem nowych kolegów i miłością. Film to kompletne science-fiction, osoby nielubiące tego typu mogą sobie dopuścić, jednak mi się podobał.

Dwa miesiące temu obejrzałam i przeczytałam Romea i Julię, w marcu postawiłam jednak na film Gnomeo i Julia. O ile animowane bajki lubię, to ta nie podobała mi się. Nie będę się rozpisywać, film opowiada o losach krasnoludków z ogródka, które zamieniają się w żywe istoty. Całość oparta na losach Romea i Julii. 

Beethoven 5 to trzeci i ostatni film, jaki obejrzałam w marcu. To po prostu dalsze losy bernardyna i jego opiekunów, czyli dzieci. Tym razem jedna z dziewczynek wyjeżdża na wakacje do wujka, który przyjmuje ją po tym, jak została wyrzucona z obozu. Pewnego razu podczas wędkowania pies znajduje stary banknot, czym robi furorę w mieście. Okazuje się, że należał on do małżeństwa złodziei, którzy zginęli w wypadku. Dziewczynka, jej kolega i wujek chcą rozwikłać sprawę, ale wszyscy stają im na drodze. W końcu jednak znajdują potomka złodziejskiej pary oraz mnóstwo pieniędzy, dzięki czemu odbudowują pewien budynek. Film w sumie całkiem przyjemny, lekki i rodzinny :)

Jeśli zaś o muzykę chodzi, to nie słuchałam prawie niczego :/ Jakoś nie miałam nastroju. W ucho wpadły mi za to dwa świetne kawałki Adele.

  
I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o wzbogacanie mojej kultury w marcu :) A jak u Was? Czytałyście może którąś z wymienionych przeze mnie książek lub oglądałyście film? 

2 komentarze:

  1. 'żonę piłata' chętnie bym przeczytałą, już zanotowałam tytuł :) Ja również lubię piosenki Adele, chyba przez to, że nasłuchałam się ich w radiu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. do Małego Księcia trzeba dorosnąć ;) wbrew pozorom nie jest to ksiązka dla dzieci i nastolatek ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.