poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Zapach kulek na mole w żelu pod prysznic Oceania Anti-stres.

Jestem fanką wszelkich żeli pod prysznic, maseł, peelingów, balsamów i mleczek. Dzisiejszy skusił mnie kolorem, ceną (niecałe trzy złote w Biedronce!) i pojemnością (aż 500ml!), a także relaksującym zapachem. Niestety, zawiodłam się, ale dlaczego? Mam nadzieję, że jesteście gotowe na przygodę z zapachem kulek na mole :)


Butelka jest wykonana z cienkiego, miękkiego plastiku, który, pomimo wytłoczonych wgłębień sprawia, że przyciskamy za mocno i wylewa się niemal samoistnie. Nakrętka ''na klik" dobrze się otwiera i zamyka, niemniej jednak zbierają się pod nią resztki wcześniej wylanego żelu. Butelka jest pochylona, co wcale nie ułatwia sprawy. Opakowanie jest niestety adekwatne do jakości samego żelu.

Naklejki są tylko dwie - z przodu i z tyłu. O ile ta pierwsza jest jeszcze normalna, ze zdjęciem zachęcającej lawendy, to druga wręcz rozśmiesza informacjami na temat "oderwaniu od codziennych wydarzeń". Przyklejone są nie najgorzej, bo póki co nic się nie odkleja pod wpływem wody i pary.


Konsystencja żelu jest dość rzadka, delikatnie galaretowata. Jak już wspomniałam, szybko wylewa się z butelki i nie jest to wina tylko i wyłącznie zakrętki. Niemiłosiernie ucieka z dłoni, ale przed spienieniem na ciele też lubi sobie spłynąć wprost do wanny i nie pozostawiając po sobie śladu. Pieni się całkiem nieźle, ale nie jest to gęsta, treściwa piana. Nie sprawdza się w roli płynu do kąpieli, bo piany jest zwyczajnie zbyt mało i szybko ucieka z wanny.

Zapach ma być odstresowujący i pomóc "zapomnieć o wydarzeniach minionego dnia", czyli powinien koić zmysły i pięknie pachnieć. Ten tutaj pachnie lawendowymi kulkami na mole, niemniej jednak nie jest to zapach brzydki. W moim mniemaniu trochę zapycha, nie pomaga się uspokoić i co ważne, utrzymuje się na skórze nieco zbyt długo. Jednak od czasu do czasu lubię zanurzyć się w takim zapychaczu węchu :-)


Żel myje dość przyzwoicie - oczyszcza skórę z kurzu i codziennych zapachów. Cieszę się, że zmywa antyperspirant w sztyfcie i perfumy, ale zostawia molową woń. Nie stawia oporów przy myciu, z łatwością schodzi ze skóry. I co najważniejsze, wysusza skórę, co jest bardzo nieprzyjemne - ciało jest suche i bez balsamu się nie obejdzie! Myłam nim też dłonie po powyższym "swatchu" i do tej pory odczuwam dziwaczną suchość, niemalże skrzypiącą.

W dziesięciostopniowej skali jego opakowanie oceniam na 5 - moim zdaniem jest niekomfortowe i trochę utrudnia jego używanie. Działanie - przyzwoita 6, bo myje nie najgorzej. Efekt - 2 - za nieprzyjemne uczucie wysuszenia. Zapach przeżyję, nie jest w sumie taki zły, ale na co dzień zbytnio mnie męczy, dostaje więc 6. Dostępność oceniam na 9 - można je dostać w Biedronkach w kilku wersjach zapachowych. Ogólna, najbardziej adekwatna ocena to wg mnie 4, czyli poniżej średni, która jest piątka.
Podsumowując, żel jest słaby, aczkolwiek można się z nim przemęczyć :) Ewentualnie można myć nim gary, ale nie polecam, bo wysuszy Wam dłonie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.