poniedziałek, 5 listopada 2012

Śliwkowe zauroczenie, czyli Essence Wild Craft Lipstick Mystic Lilac ♥

Wraz z jesienią naszła mnie ochota na mocne kolory mazideł do ust. Nic dziwnego więc, że gdy tylko zobaczyłam  Essence Wild Craft Lipstick Mystic Lilac, serce zabiło mocniej :-) Na dzień dzisiejszy jest najlepszym kosmetykiem kolorowym do ust, z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia i czuję, że pozostanie tak na zawsze!


Szminka zapakowana jest w bardzo ładne i estetyczne opakowanie. Wykonane z wytrzymałego, twardego plastiku w czarnym kolorze i z matowym wykończeniem wygląda bardzo porządnie. Nakrętka dobrze przylega, a przy zakładaniu rozlega się ciche "klik". Sztyft wykręca się z łatwością, nie zacina się ani nie wypada. Znajduje się on w plastikowej osłonce przy końcu produktu, który wygląda na gładki i myślę, że nie będzie ranił warg.

Opakowanie posiada dwie niewielkie naklejki - jedną z producentem, a drugą z odcieniem. Mimo że są wykonane z papieru nie zadzierają się, a druk nie zostaje na opuszkach palców. Szata graficzna jest prosta i skromna, ale ładna. Kilka srebrnych, nie ścierających się napisów nie daje wrażenia, ze mamy do czynienia z nisko półkowym produktem.


Pomadka jest dość miękka, trzeba więc nieco uważać, aby jej złamać przy przezroczystym plastiku. Z łatwością sunie po ustach, ale nie pokrywa ich w pełni. Przez swą konsystencję nie radzi sobie całkowicie z udźwignięciem tak mocnego koloru. Nie spływa z warg, ale od czasu do czasu warto skontrolować jej wygląd :)

Najważniejszy punkt programu, czyli kolor. Jest on bardzo przyjemny, idealnie śliwkowy, jesienny, adekwatny do obecnej pory roku. Intensywny, ciemny fiolet, pasujący zarówno na pochmurną, jak i na słoneczną pogodę. Przyznaję, że szalenie mi się podoba i nie mogę się na niego napatrzeć ♥.

Zapach jest lekki, neutralny, w żaden sposób nie przypomina starodawnych, babcinych mazideł. Na ustach jest niewyczuwalny, co bardzo mnie cieszy.

 
Szminka nadaje ustom ponętnego wyglądu, o ile potrafimy nią operować. Nie wysusza, ale też nie nawilża. Kolor utrzymuje się około dwóch godzin, zjada się równomiernie, nie pozostawiając ciemnej obwódki zwanej też wąsami. Sprawia, że wargi wyglądają na pełne, nie daje efektu zmniejszenia.

Opakowanie - 10 - proste, bardzo ładne, matowe opakowanie ze zwyczajną szatą graficzną. Konsystencja - 8 - nieco zbyt miękka, ale idealnie rozprowadza się po ustach. Kolor - 10 - intensywna, modna śliwka węgierka! Zapach - 10 - niemal niewyczuwalny, obojętny dla nosa. Działanie - 10 - nie wysusza, nadaje kształtu i ponętności. Ocena ogólna - 9/10. Kosmetyk idealny!

6 komentarzy:

  1. Ja wolę delikatniejsze kolory, ale ten na ustach wygląda bardzo fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolor jest piękny, bardzo ją lubię, ale właśnie jest trochę za miękka i trzeba się postarać, żeby dobrze rozprowadzić kolor.

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo Ci pasuje! masz świetny kształt ust :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.