sobota, 2 marca 2013

Kulturowe podsumowanie miesiąca lutego

W przeciwieństwie do stycznia, luty był miesiącem obfitującym w ciekawe książki, w miarę dobre filmy i utwory, których słuchałam na okrągło. Prawdę mówiąc, myślałam, że pozycje obejrzane i przeczytane będą przeze mnie mocno ganione, ale na szczęście takich delikwentów prawie nie ma :) Ba, mogę nawet dodać, że trzy książki od lewej miałam na liście do przeczytania od dawna, podobnie jak dwa filmy o czworonogach. Mam nadzieję, że tyle wstępu wystarczy i mogę przejść do właściwej części postu.

   
Z całej czwórki na największe uznanie zasługuje Cień wiatru Zafóna. Czytając mnóstwo pozytywnych recenzji czekałam na kawał dobrej powieści i nie zawiodłam się. Historia Daniela Sempere, początkowo małego chłopca, zaprowadzonego na Cmentarz Zapomnianych Książek bardzo mnie wciągnęła. Wraz z otrzymaniem przez niego Cienia wiatru niejakiego Caraxa jego życie diametralnie się zmienia. Zauroczony powieścią zaczyna szukać innych, ale okazuje się, że zostały spalone, a Lain Courbet go prześladuje. W tym czasie Daniel dorasta, zakochuje się w niewidomej Klarze, starszej do niego o połowę. Kiedy zastaje ją w niedwuznacznej sytuacji z nauczycielem muzyki, zostaje pobity przez jej kochanka. Wpada wprost na bezdomnego Fermina, zapuszczonego, ale miłego człowieka. Pewnego dnia z ojcem postanawia przyjąć go do swej księgarni. Po umyciu, przebraniu i ogoleniu Fermin Romero de Torres staje się zupełnie innym człowiekiem. Okazuje się, że jest bardzo wygadany, potrafi załatwić wszystko, mimo że szuka go inspektor Fumero. Fermin staje się najlepszym przyjacielem Daniela. Chłopak w tym czasie zakochuje się w dotychczas niedostępnej Beatriz, siostrze swojego kolegi. Ukrywają swoją wzajemną miłość bardzo długo, aż w końcu udaje im się pobrać. Wcześniej jednak szukają tajemnic Caraxa - w kościołach, u znajomych, byłych. Natrafiają wreszcie na Nurię, od której po śmierci trafia do Daniela historia. Młody mężczyzna odnajduje Caraxa, podpisującego się jako Lain. Kiedy staje w obronie Fermina, zostaje pobity i uratowany przez Caraxa. W końcu, jak już wspomniałam, Bea i Daniel biorą ślub, później rodzi się im dziecko. Pracują w przejętej po ojcu księgarni i wychowują małego Juliana, chcąc dać mu szczęście i udaje im się to. Mimo faktu, że tak się rozpisałam trzeba przeczytać te książkę :) Bardzo, bardzo dobra powieść, nienudna, z ciągle trwającą akcją.

Czy istnieje ktoś, kto nie słyszał o filmie lub książce Chłopiec w pasiastej piżamie? Nie sądzę. Powieść Johna Boyne zachwyciła wiele osób, w tym mnie. Nie jest to pozycja wesoła, wielokolorowa, pełna szczęścia i miłości. Główny bohater to dziewięcioletni chłopczyk, jeszcze dziecko. Całe jego szczęście zostaje mu brutalnie odebrane. Musi przeprowadzić się do niedużego domu z dala od ukochanych kolegów. Nowe miejsce zamieszkania, Po-Świecie, które jest, jak się później dowiaduje, Polską, to szare, zimne, smutne miejsce. Z nudy trochę zbliża się ze swoją siostrą, oglądając ludzi w pasiastych piżamach przez okno. Pewnego dnia wyrusza na poszukiwania, znajdując chłopca w jego wieku, odzianego w piżamę, oczywiście w paski. W ciągu kolejnych dni odwiedza pod siatką kolegę codzienne, przynosi mu jedzenie. W domu stawia się ojcu, dość okrutnemu hitlerowcowi. Kiedy matka uznaje, że ona, chłopiec i jego siostra mają się przeprowadzić, Bruno idzie po raz ostatni do kolegi. Chcą przeżyć razem przygodę, więc "pasiak" daje mu piżamę i idą w głąb obozu. Po złapaniu przez żołnierzy ślad ginie. Zrozpaczona matka wraca do Berlina, nie może żyć w miejscu, gdzie syn zaginął. Nikt nie wie, co się z nim stało, ale na pewno nic dobrego. Ja ze swojej strony polecam, przejmująca i smutna, warta przeczytania książka.   

Nostalgia anioła Alice Sebold to powieść z nieba rodem. Dziwne, prawda? Mam jednak powody, by tak sądzić, ponieważ narratorem jest zamordowana Susie, opowiadająca ze swojego nowego domu, czyli z nieba. Przez kilka pierwszych stron  dziewczyna jest jeszcze na ziemi, wraca ze szkoły, gdy zaczepia ją sąsiad. Z pozoru miły i uprzejmy, zaprowadza ją do wykopanej w ziemi jamy. Tam gwałci ją i zabija, zabiera do domu, ćwiartuje, wkłada do pudła i zawozi na wysypisko. Susie ogląda wszystko z nieba. Rodzina jest zrozpaczona, nie ma jej ciała oprócz łokcia. Ojciec próbuje całą tą sprawę unieść, matka staje się nieobecna, siostra próbuje udawać, że nic się nie stało, a brat nic nie rozumie. Cała książka to opowieść i szukaniu przestępcy, wyjeździe matki daleko, daleko za granicę, jej powrotu, spotkań jej niedoszłego, ale kochającego ją chłopaka, miłość jej siostry do jej narzeczonego i przede wszystkim próba powrotu na ziemię. Udaje jej się to na małą chwilę, ale w jaki sposób - tego nie zdradzę :) Książkę jednak bardzo polecam.

Wielki boom na film "Hobbit: Niezwykła podróż" sprawił, że przeczytałam książkę, która jest wstępem do Władcy Pierścieni. Hobbit, czyli tam i z powrotem to pozycja średnia, nieco dziecinna, ale warto przeczytać, jeśli chce się czytać/oglądać Władcę. Nie będę zbytnio wnikać w treść, bo jest raczej dobrze znana. Bilbo mimo niechęci wyrusza w podróż, uczy się wielu rzeczy i pozbywa lenistwa. Powieść z happy endem, całkiem przyjemna, w przyjemnym klimacie (kocham fantastykę!).

Żeby nie było, że siedzę w książkach i nic innego nie robię, obejrzałam też kilka filmów. Starałam się wybierać rozważniej, aby uniknąć rozczarować i muszę przyznać, że raczej mi się udało :)


Chyba Wam jeszcze nie pisałam, że uwielbiam psy i interesuję się kynologią? W takim razie teraz już wiecie :) Mój przyjaciel Hachiko to pozycja obowiązkowa, jeśli jeszcze raz chcecie mieć dowód na psią przyjaźń. Hachi został znaleziony na stacji przez profesora muzyki. Pokochała go cała rodzina, a czworonóg ich. Codziennie rano i kilka minut przed przyjazdem akita była już na stacji, ciesząc się i udowadniając swą miłość dla pana. Kiedy pewnego dnia właściciel zmarł w pracy, pies i tak poszedł na stację. Robił to jeszcze przez kolejnych dziewięć lat, aż do własnej śmierci. Czy muszę jeszcze Was zachęcać do obejrzenia? Chyba nie!

Tak się składa, że jeszcze nigdy nie oglądałam przygód człowieka - nietoperza. Batman - początek to rzeczywiście początek dla mnie :D Młody milioner, który próbuje się mścić na złych ludziach w Gothamie wynajduje sposób i przebiera się za nietoperza. Mimo wielu niebezpieczeństw udaje mu się, ale oznajmia, że to nie koniec. Ciemna kolorystyka filmu, sceny kaskaderskie i spryt to coś, co bardzo lubię. Z pewnością wkrótce obejrzę inne filmy o Batmanie :)

Skoro ludzie mają hotele, to czemu nie zrobić Hotelu dla psów? Oczywiście wiem, że istnieją takie w rzeczywistości. W filmie jednak rodzeństwo posiadające czworonoga zostaje wyrzucone z pewnej rodziny i dane do następnej. Ich nowi opiekunowie są dziwni - wyją i jedzą warzywne papki. Nie mają pojęcia o istnieniu ich psa, którego ukrywają poza domem. Pewnego dnia zauważają Piątka (imię psa :)) w opuszczonym hotelu i odkrywają kilka innych zwierzaków. Brat, siostra, jej chłopak i koledzy zaczynają urządzać hotel tak, by wszystko było idealnie. Po kilku tygodniach coś się psuje w elektryce i psy robią bałagan. Przyjeżdża policja, zwierzaki idą do schroniska, dzieciaki zostają rozdzielone. Po pewnym czasie ich opiekun, który załatwiał przenosiny do kolejnych rodzin zastępczych wraz z żoną adoptuje ich, a ludzie przekonują się do otwarcia wielkiego hotelu dla psów. Mój opis nie brzmi wspaniale, ale warto obejrzeć, ja bardzo polecam!

Między potokiem słów pochwalnych znajdzie się także miejsce dla Moneyball - chyba najgorszego filmu, jaki kiedykolwiek widziałam. Lubię te o charakterze sportowym, więc liczyłam na aktywność, ale niestety nie otrzymałam tego. Zespół z Oakland jest najgorszym w lidze (chyba bejsbolowej). Szukają sposobu na wygrywanie i wkrótce znajdują. Teraz pomagają im statystyki. Wygrywają kilkanaście meczów z rzędu, a następnie raz przegrywają. Ich świat się zawala. Opis brzmi nieźle, prawda? Niestety tak, ale dochodzi do tego brak pasji, panuje nuda. Piłka to nie zawsze pieniądze. Ja ze swojej strony nie polecam.

Żeby zakończyć recenzje filmów happy endem, przedstawiam Wam film Lakier do włosów. To bardzo kolorowy, pozytywny film,  z dużą ilością muzyki i tańca, aż nogi się rwą :) To historia Tracy, puszystej nastolatki, której marzeniem jest wystąpić w tanecznym show. Udaje jej się tam dostać i zostać gwiazdą, grając na nosie faworytce. Przy okazji przekonuje matkę do wyjścia z domu po kilku latach, zdobywa najprzystojniejszego chłopaka, jest zakochana z wzajemnością i bardzo szczęśliwa. Ten film jest bardzo przyjemną komedią i pokazuje, ze nie tylko osoby bardzo szczupłe mają szansę na sukces :)

Jak już kiedyś mówiłam, bez muzyki nie byłabym w stanie żyć. Znalazłam kilka kawałków, które towarzyszyły mi przez cały luty i będę to robić jeszcze długo!


A jeśli ktoś byłby ciekawy tego, jak wyglądam, to bardzo proszę, macie zdjęcia :) Przy okazji powiem Wam, że jestem na nim całkowicie bez makijażu. Robiłam je na potrzeby konkursu "Czapki z głów" dla Biovaxu, info u Kasi >>.


Uff, dobrnęłam do końca! Jeśli Wam też się to udało, to piszcie na temat obejrzanych przeze mnie filmów, przeczytanych książek, wklejonych piosenek i mojego wyglądu :)

5 komentarzy:

  1. Świetna notka- napracowałaś się. Ja właśnie mam obejrzeć "Chłopca w pasiastej piżamie", a książka "Cień wiatru" wydaje się ciekawa. :]

    pretty-and-colour.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa ale obszerny post!
    chłopca oglądałam, a nie czytałam i ruszył moje serce <3

    OdpowiedzUsuń
  3. chlopca w pasiastej piżamie oglądałam, piękny wzruszający film. reszty niestety nie widziałam/czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chłopca w... mam zamiar obejrzeć. A co do piosenek to Candy i Gotyego znam bardzo dawno :) obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie fajne zdjęcia xD
    Wejdź na mojego bloga i zostaw po sobie ślad.
    http://odjechanawkosmos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.