piątek, 1 marca 2013

Lutowe zużycia

Luty uciekł mi bardzo szybko, ale w końcu nie ma się co dziwić - miał tylko 28 dni! W związku z tym zużycia są mizerne, chociaż zaczęłam denkować to, co już mi sie znudziło i chcę się jak najszybciej pozbyć. Do koszta trafiło sześć na osiem produktów wyszczególnionych w zakładce Projekt Denko, a do tego kilka, których używam codziennie i z przyjemnością. Każdy z nich znalazł sobie następcę i idąc za przykładem wielu innych blogerek obok nazwy wyrzutka będę pisała miano obecnego mazidła. Będzie to wyszczególnione bledszym drukiem. Zapraszam do dalszej części postu!



BabyDream, Shampoo - mój ulubieniec od kilku miesięcy, idealny do częstego mycia włosów. Bardzo dobrze zmywa oleje, a cały ten proces odbywa się szybko i bezproblemowo. Nie jest zbyt wydajny, ale bardzo tani i łatwo dostępny. Do prania pędzli też się sprawdza, wymywa bronzery, róże i wszystkie tego typu produkty, nie uszkadzając włosia. Jest bardzo delikatny zarówno dla skóry głowy, włosów jak i aplikatorów makijażu. Następca - ten sam.      

Farmona, Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy - to moja druga butelka, ale zdecydowanie ostatnia. Produkt nie sprawdził się na mojej głowie. Liczyłam na wysyp baby hair i wzmocnienie cebulek, ale nic takiego się nie stało. Wprawdzie nie zaszkodził, bo lekko nawilżył, nie wysuszył i nie przetłuścił. Włosy były miększe, bardziej błyszczące i lekko pachnące. Następca - brak.

Farmona, Herbal Care, Odżywka do włosów Skrzyp polny -  nie polubiłam tego produktu, zużycie go było dla mnie prawdziwą męką. Nakładanie jej po umyciu i pozostawianie bez spłukiwaniu robiło mi siano z czupryny. Były matowe, sztywne, tłuste, kompletnie niewyjściowe. Spłukana nie dawała prawie żadnego efektu, kłaki były trochę nawilżone i miękkie, ale bez fajerwerków. Następcy - Joanna Argan Oil Odżywka do włosów, Garnier Ultra Doux Sekrety Prowansji Lawenda i róża, Enliven Natural Fruits Extracts Kiwi & Fig Conditioner.



Ziaja, Kokosowa terapia skóry i zmysłów, Mleczko pod prysznic - właściwie był to produkt lejący, lekko żelowy, ale nie galaretowaty. Świetnie mył, nie podrażniał i nie wysuszał, co nie znaczy, że nawilżał. Zapach miał ładny, kokosowy, raczej niesztuczny i niechemiczny, ale też nie maksymalnie naturalny. Półlitrowa butla to kawał kosmetyku, bardzo wydajnego zresztą, co sprawiło, że już mi się znudził. Następcy - AA Ciało Wrażliwe Nawilżający Żel do mycia ciała Głębia oceanu, Original Source Seasonal Edition Plum & Maple Syrup.

Anida, Krem do rąk, Cytrynowo - glicerynowy - nie lubiłam tego kremu, używałam z musu, bo nie miałam nic innego. Prawie w ogóle nie nawilża, nie chroni przed mrozem, w dodatku odrobinę podrażnia. W sumie jedyną pozytywną cechą był fakt, że zapobiegał nadmiernemu przesuszeniu, o ile często go nakładałam. Wchłaniał się szybko, na chwilę pozostawiał tępy film. Zapach kosmetyczno-cytrynowy, z dominującą nutą chemii. Następca - Himalaya Herbals Nourishing Hand Cream.

Verona, Beauty Nail Club, Odżywka wygładzająco - wybielająca - ukochana, świetnie działająca odżywka. To moje drugie i na pewno nie ostatnie opakowanie. Faktycznie lekko wybielała paznokcie, pomagała zmniejszyć plamki, nadawała połysku i optycznej czystości. Używałam jej jako bazy pod lakiery i działała - emalie łatwiej się rozprowadzało, nie pęcherzykowały. Szybko wysychała, więc stosowałam ją też w roli bezbarwnego lakieru i dawała błysk oraz zdrowy wygląd. Ponadto to wydajny produkt, używany dwa-trzy razy w tygodniu wystarczył na prawie osiem miesięcy. Następca - póki co brak, ale będzie p2 Keratin Repair Coat.


  
Cashmir, Płatki kosmetyczne - nie lubię ich zbytnio, ale często kupuję w sytuacjach awaryjnych. Trochę się rwą, rozwarstwiają, ale nie pozostawiają swoich wnętrzności na twarzy i paznokciach. Wchłaniają niewielką ilość cieczy, szybko się zużywają. Następca - brak.

Soraya, Beauty Therapy, Krem pod oczy, Rozświetlająco - dotleniający - bardzo go polubiłam, ale szczerze mówiąc już mi się znudził. Lekko nawilżał skórę, nie tłuścił, nieco rozjaśniał cienie, nie uczulił i nie zatkał porów. Był gęsty, bardzo wydajny, ale dość lekki i szybko się wchłaniał. Minimalne zmarszczki mimiczne stały się jeszcze mniej widoczne, a ja nie wyglądam jak zombie :D Żegnam się z nim na zawsze, bo mam ochotę na inne. Następca - Avon Solutions, A.m. & p.m., Ageless Results, Day Cream SPF 15 and Night Cream.

Asa, Acnefan, Krem do pielęgnacji cery trądzikowej - to moje czwarte lub piąte zużyte opakowanie. Bardzo lubię za działanie i efekt, jaki daje na twarzy. Wygładza, rozjaśnia, nadaje zdrowego koloru, zapobiega niedoskonałościom i zalecz te, które już powstały. Jest bardzo lekki i łagodny, nie przesusza. Nie pachnie zbyt rewelacyjnie, ale dość świeżo i "chłodno". Nakładam na całą twarz i punktowo. Następca - ten sam.

Nivea, Lip Butter, Caramel Cream - zachwycił mnie zapachem, działaniem i w miarę dobrym składem. Pachnie cudownie, w sumie nie karmelem, a maślanymi ciastkami, ale i tak wspaniale. Dobrze nawilża, natłuszcza, nie uczula i nie podrażnia ust. Nie zbiera się w załamaniach, wygląda naturalnie. Nie przesusza, w składzie ma między innymi masło shea i olejek rycynowy. Następcy - Nivea Lip Butter Raspberry Rose, Tisane Balsam do ust.


 
I to tyle zużyć z lutego! Żałuję, ze tak mało, ale ja denkuję kosmetyki falami - jeden miesiąc jest obfity, drugi nie. Kilku z tych produktów chciałam się pozbyć od dawna i cieszę się, że to zrobiła.

A jak tam u Was ze zużyciami? Pochwalcie się, udało się Wam wyrzucić więcej niż mi?

11 komentarzy:

  1. Ja mam masełko z Nivei ale jego zużycie tego specyfiku zajmie mi wieeeki, :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Małe? Ja na dniach dodam swoje zużycia z 2 miesięcy i nawet tyle nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja swoje zużycia zbieram jako kwartalne :) Hehe zobaczymy ile tego będzie. Tez mam ten lip butter carmel, całkiem całkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od nie widzę powodu do narzekań! Bardzo przyzwoite denko!

    OdpowiedzUsuń
  5. cóż ja jak zwykle mam mało :D a Twoje jest całkiem spore

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że jednak nie skusiłam się na tą odżywkę ze skrzypem.

    OdpowiedzUsuń
  7. widzę Anidę u Ciebie, ale w całkiem nieznanej mi wersji. Szkoda, że się nie sprawdziła. Następnym razem polecam tą z woskiem pszczelim i olejem makadamia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja raczej nie zużywam dużej ilości kosmetyków, ale Ziaja to mój faworyt ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Także lubię szampon z Babydream, za to masełko z Nivei mnie nie zachwyciło ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę zakupić to masełko z Nivea w końcu! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. też polubiłam to masełko z nieva :) pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.