piątek, 28 grudnia 2012

Grudniowe zużycia

Zużycia z grudnia straszą swą dotychczas niemożliwą znikomością. Nie przypominam sobie nawet, aby w przeciągu roku pojawiło się tak niewielkie denko.  Nie mam pojęcia, dlaczego wyszło akurat tak, ponieważ używałam wielu produktów, także kończących się, ale mimo to do śmietnika poleciało jedynie kilka pustych opakowań. W porównaniu z choćby listopadowymi zużyciami obecne wypada naprawdę słabo. Myślę jednak, że nie ma co rozpaczać - w końcu idzie nowy rok, który zamierzam wykorzystać do granic możliwości. Poniżej przedstawiam Wam bohaterów dzisiejszego postu.

   
BabyDream, Shampoo - bardzo porządny kosmetyk, świetnie domywa włosy z olei,
żelatyny i zanieczyszczeń. Nie wysusza i nie powoduje łupieżu ani innych niespodzianek. Obecnie został zastąpiony podobnym specyfikiem - szamponem BabyLove.

Farmona, Herbal Care, Lniana odżywka do włosów - całkiem niezła, aczkolwiek dość zwyczajna. Lekko nawilżała, nakładana po umyciu i pozostawiona bez spłukiwania nie obciążała. Na plus całkowity brak parabenów i silikonów. 

Joanna, Naturia, Olejek do kąpieli i pod prysznic, Kawa i śmietanka - przyjemna odmiana od tradycyjnych żeli. Efekty po umyciu niezaskakujące, nieprzesuszona, ale też nienawilżona skóra. Bardzo rzadka konsystencja spowodowała szybkie zużycie. Zapach ładny, choć minimalnie chemiczny.

Body Club, Fizzing Bath Bomb, Ginger & Lemon - jedynymi plusami, jakie zauważyłam był piękny zapach i lekkie musowanie. Kula rozgrzała, ale podrażniła - skóra mocno piekła i była zaczerwieniona.
Goldwell, Dual Senses, Ultra Volume, Gel-Conditioner - zero regeneracji, bomba silikonowa.

Cetaphil, MD Dermoprotektor - bardzo dobry, niezłe nawilżenie, brak podrażnień, spore wygładzenie.

Nivea, Krem nawilżający na dzień, Q10 Plus - zużyłam na szyję i dekolt. Szybko się wchłonął, lekko napiął skórę, nie podrażnił.

Avon, Little Black Dress EDP - duszący, bardzo elegancki zapach. Trwałość dość dobra.      


                                                                                       
Rival de Loop, Krem nawilżający z efektem matującym - mój ulubiony, choć ostatnio niedostępny. Ładnie nawilża i długotrwale matuje. Ponadto szybko się wchłania i nie zapycha.

BingoSpa, Palmowy balsam do dłoni z zieloną herbatą - miał piękny, lekko cukierkowy zapach. Nawilżał słabo, niewystarczająco. Wchłaniał się bardzo szybko. Wydaje mi się, że spowodował atak krostek na dłoniach.

H&M, Disney, Vanilla Lipgloss - wazelinowy błyszczyk bez pozytywnych właściwości. Utrzymywał się kilkanaście minut, a nałożony w zbyt dużej ilości zbierał między wargami. Na plus piękny, waniliowy, bardzo słodki zapach.

Tisane, Balsam do ust - zużyłam aż trzy opakowania. Dobrze nawilża ust i chroni przez zimnem. Wszystkie obietnice producenta zostały spełnione, co bardzo mnie cieszy.                                                                                                                                                   
..
Wprowadziłam wiele zmian na blogu i  mam nadzieję, że nowy styl notatek i całej strony przypadnie Wam do gustu. 

5 komentarzy:

  1. aż 3 tisane? wow, niezły wynik :) miałam kiedyś jakiś błyszczyk z H&M i tak jak piszesz - tylko zapach i opakowanie ładne, właściwości zero.

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedyś używałam tylko tisane, teraz przerzuciłam się na carmex i neutrogenę

    OdpowiedzUsuń
  3. polubiłam ostatnio szampon babydream :)
    bardzo podoba mi się nowy styl!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż trzy Tisane :) ? niezły wynik :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.