Nie lubię marki Nivea, ich pomadek ochronnych oraz wszelakich produktów spod ich szyldu. Ale jak to już ze mną bywa, niesamowicie ciągnie mnie do mazideł naustnych, a już szczególnie najnowszych masełek. Nivea Lip Butter w wariancie Caramel Cream całkowicie skradł mi serce i zdecydowanie zasłużył na pozytywną recenzję. Używam go już około miesiąca i jestem w stanie wystawić mu opinię ;)
Masełko znajduje się wewnątrz metalowej puszki o wymiarach ok. 5cm x 1.2cm. Ma ona cienkie ścianki, ale jest bardzo wytrzymała, mimo upadków nie zagina się, nie deformuje. Nakrywka jest zdejmowana, mocno się trzyma, samoistnie nie spada mimo noszenia w torebce między milionem innych rzeczy. Zdejmuje się bez ryzyka uszkodzenia paznokci, nawet u posiadaczek długich szponów :D Opakowanie jest napełnione produktem po brzegi, nie płacimy za powietrze. Całość jest szczelna, myślę, że po włożeniu do wody nie wlałaby się tam ani kropla.
Opakowanie wygląda bardzo ładnie, nie znajdziemy tu ani jednej, najmniejszej nawet naklejki. Szata graficzna jest bardzo zachęcająca, kostki błyszczącego, rozpływającego się karmelu działają na zmysły. Na górnej części napisów nie ma wiele, a te nie zaburzają wizerunku słodyczy. Na spodzie mamy natomiast skład, nazwę, producenta, kod kreskowy, pojemność i wszelkie informacje. Nic się jednak nie zdziera, nie robią się nieestetyczne obdarcia.
Produkt ma maślaną, nieco twardą konsystencję, która pod wpływem ciepła opuszków palców mięknie. Rozprowadza się świetnie, miękko sunie po wargach. Nie zbiera się w załamaniach i w miejscu, gdzie wargi łączą się ze sobą. Jest lekko tłustawy, ale nie czuć żadnego oleju, nic a nic. Bardzo dobrze trzyma się ust i nie spływa z nich.
Oprócz działania ważny jest zapach. Producent poradził się z tym zadaniem wyśmienicie! Masełko nie pachnie wprawdzie karmelem, ale przepysznymi, maślanymi ciasteczkami, w których skład wchodzi sok owocowy, mniam! Nie jest to woń dusząca, przesłodzona, nieprzyjemna czy chemiczna. Utrzymuje się na ustach do całkowitego wchłonięcia.
Masełko dobrze radzi sobie z nawilżeniem i odżywieniem suchych ust, pomaga zachować je w dobrej kondycji. Stanowi dobrą bazę pod błyszczyki i wysuszające szminki. Nadaje lekkiego, naturalnego blasku. Nie wysusza, nie podrażnia. Ponadto jest bardzo wydajne, swojego używam od miesiąca i zniknęło dopiero połowę opakowania, co uważam za świetny wynik!
Opakowanie - 9 - ładne, wytrzymałe, poręczne, nieco niehigieniczne, gdyż trzeba nakładać je palcem. Konsystencja - 10 - tłustawa, przyjemna, dobrze się rozprowadza. Zapach - 10 - piękny, naturalny, ciasteczkowy, pyszny! Działanie - 9,5 - dobrze nawilża, odżywia, nie podrażnia, nie wysusza. Ocena ogólna - 9,5/10. Świetny produkt do codziennej pielęgnacji ust o wspaniałym zapachu!
bardzo lubię, ta Twoja wersja musi ślicznie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńbędę musiała spróbować :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że masełka są przepyszne, jednak wkurza mnie nakładanie produktów palcami. :(
OdpowiedzUsuńkusi mnie ten zapach :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam to masełko:)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze zandego z tych balsamow nie mam. Sztyfty wydaja mi sie byc bardziej higieniczne.
OdpowiedzUsuńjak zdenkuję ze 2-3 balsamy to kupię ;)
OdpowiedzUsuńpóki co za duży zapas ;)
musi mieć pyszny zapach :) szkoda, że nie ma wersji w pomadce ;P
OdpowiedzUsuńMam taki malinowy i waniliowy. Na ten też miałam chrapkę, ale portwel mi odmówił. ;) Jestem zadowolona z tych produktów. Obecnie piszę i mam na ustach ten balsamik. :)
OdpowiedzUsuńchyba kupię:D
OdpowiedzUsuńzapach pewnie nieziemski, kupię to masełko ale najpierw muszę wykończyć carmexa albo nivejkę :D trzeba się ograniczać! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;*
Mam chętkę ^^
OdpowiedzUsuńmam je i szczerze uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
Wypróbuję to masełko, ale chyba skuszę się na malinowe.:D
OdpowiedzUsuńObserwuję.:)