sobota, 9 lutego 2013

Lajtowy wampir - Essence Breaking Dawn Part II Lipgloss 01 Alice Had a Vision - Again

Nie od dzisiaj wiecie, że jestem fanką mazideł do ust w każdym kolorze. Najbardziej jednak kuszą mnie ciemne i jasne fiolety i akurat tak się stało, że wszystkie trzy sztuki mam z Essence. Zaprezentuję Wam więc mój grudniowy nabytek, czyli Breaking Dawn Part II Lipgloss Alice Had a Vision - Again. Nie należy on wprawdzie do intensywnych, mrocznych kolorów, ale i tak go uwielbiam, nawet na co dzień :)


Błyszczyk ma tradycyjne opakowanie w formie walca. Jest ono plastikowe, ale wytrzymałe. Mieści w sobie 4ml produktu, czyli dość mało, ale wystarczająco. W sumie nie potrzeba mi więcej mazidła, które nie jest balsamem ochronnym. Aplikator jest gąbeczkowy, nieco nietypowy, zwężony pośrodku, identyczny jak w błyszczykach Stay With Me, na które swoją drogą muszę się wreszcie skusić. Maluje się nim wygodnie, nabiera niewielką ilość produktu, więc konieczne jest powtórne zanurzenie.

Na opakowaniu jest jedna naklejka z nazwą i numerem błyszczyka, w tym przypadku Alice Had a Vision - Again. Jest idealnie przyklejona, nie zadziera się i napisy się nie ścierają. Na całości literki są srebrne i niemal wszystkie się już starły. Nie wygląda to zbyt ciekawie, po jakimś czasie będzie trudno się zorientować, jaka to firma i edycja limitowana.

   
Błyszczyk jest średnio gęsty, bardzo dobrze się rozprowadza i nie spływa, nie wypływa poza kontur ust. Nakłada się równomiernie, nie robi smug, nie zbiera się w miejscu, gdzie wargi się łączą przy otwieraniu i zamykaniu ust. Jest bardzo śliski, nie ma żadnych chropowatości. Nie klei się, a utrzymuje około godziny.

Kolor jest śliczny, ale mnie niemal wszystkie fiolety się podobają. W buteleczce jest bardzo mocny, jak śliwka węgierka. Nałożony na usta jedną warstwą jest przezroczysty, ale minimalnie przyciemnia usta. Do zdjęcia nałożyłam chyba trzy i wcale nie czułam nadmiaru. Jest napakowany drobinkami, a właściwie srebrnym pyłkiem, na wargach niewidocznym. Nie ma mowy o kłujących drobinach brokatu.

Zapach jest lekki, słodkawy, błyszczykowy. Nie drażni nieprzyjemnie nosa, nie dusi, podoba mi się.


Mazidło nadaje ustom połysku, a nałożone w większej ilości przyciemnia. Nie podrażnia, nie wysusza, nie nawilża. Nie zauważyłam żadnych minusów oprócz ścierających się napisów. Jest to jeden z moich lepszych błyszczyków, których używam na co dzień.

Opakowanie - 9 - w formie walce, nieduże, wytrzymałe, ze ścierającymi się napisami. Konsystencja - 10 - średnio gęsta, dobrze się rozprowadza, nie spływa. Kolor - 10 - fiolet o wielu obliczach :D Może być jaśniejszy lub ciemniejszy, a nawet transparentny. Zapach - 9 - lekki, błyszczykowy. Działanie - 10 - nie wysusza, nie podrażnia, nie nawilża. Ocena ogólna - 9,5/10. Świetny błyszczyk, naprawdę polecam. Wprawdzie limitka już przestarzała, ale można znaleźć resztki :D 

5 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie przepadam za błyszczykami. Mimo to kupuję - nie wiem dlaczego (?).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie się błyszczy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale tafla na ustach - fajnie :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jakoś nie przepadam za fioletami...
    bardzo ładnie wygląda.
    Powodzenia na fb :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ładnie ten kolor wygląda na ustach :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim na raz i każdemu z osobna za komentowanie postów :)
Nie obrażę się za konstruktywną krytykę, sprzeczne z moimi poglądami opinie, ale proszę o nieużywanie wulgaryzmów.
Wszelkiego rodzaju spam będzie usuwany.

PS Jeśli zadasz mi jakiekolwiek pytanie pod postem, odpowiem na nie właśnie tam.