Mimo, że obecnie nie używam prostownicy ani suszarki (a kiedyś robiłam to nagminnie i efekt w postaci zniszczonych włosów jest), uwielbiam stosować tę mgiełkę. Ilość zużytych opakowań tj. dwie buteleczki i trzecia dogorywająca jest chyba wystarczającą rekomendacją. Tak więc bez większych ceregieli - recenzja mgiełki chroniącej włosy przed działaniem wysokiej temperatury firmy Marion z serii Termoochrona.
Mgiełkę zamknięto w opakowaniu typowym dla kosmetyków tego typu - prostym, walcowatym, wygodnym i łatwym w obsłudze. Forma ta jest niezwykle wygodna - wystarczy zdjąć plastikową osłonkę, która bardzo szybko może się zgubić i nacisnąć atomizer kilkanaście centymetrów od włosów. Jeśli chodzi o widoczność ilości produktu pozostającego w butelce, to nie jest już tak bajeczna. Wykonana z ciemnoczerwonego plastiku jest nieprzejrzysta nawet pod światło.
Szata graficzna produktu jest przeciętna, niedrażniąca oka. Składa się z trzech naklejek pokrywających niemal całą powierzchnię opakowania. Pod wpływem częstego użytkowania nie odklejają się, nie tworzą pęcherzyków. Wszelkie informacje znajdują się na właściwych miejscach i nie ścierają się.
Produkt ma konsystencję zbliżoną do wody, jednak dzięki atomizerowi zamienia się w mgiełkę, ewentualnie lekki spray. Dzięki swojej formie rozprowadza się błyskawicznie - wystarczy prysnąć na włosy i gotowe. Wchłania się bardzo szybko i nie pozostawia kosmyków mokrych.
Zapach mgiełki jest bardzo przyjemny i lekki jak i ona sama, a ponadto dość nieokreślony. Woń jest "mokra", świeża i jakby lekko słodkawo-deszczowa. Zdecydowanie umila spryskiwanie, które i tak jest bezproblemowe. Nie sądzę jednak, żeby był naturalny - zdecydowanie z lekka zawiewa alkoholem, który oczywiście gości w składzie.
Lewa strona - włosy po zdjęciu gumki - splątane, napuszone i sterczące we wszystkie strony świata. Prawa strona - po jednorazowym spryskaniu i przeczesaniu szczotką.
Jak widać na powyższym zdjęciu mgiełka działa świetnie! Zmiękcza włosy i w 90% ułatwia rozczesywanie nie tylko poplątanych kosmyków, ale również uciążliwych kołtunów. Zapobiega elektryzowaniu się i sterczeniu na kilka godzin. Ponadto nie wysusza, nadaje gładkość i sprawie, że kłaki są przyjemnie sypkie.
Opakowanie oceniam na 8 - łatwe w użytkowaniu dzięki działającemu atomizerowi, jednak minus za nieprzezroczystość. Konsystencja - 9,5 - lekka, łatwo się rozprowadza, nie trzeba ponawiać aplikacji. Zapach - 8 - lekki i przyjemny, szkoda, że zawiewa alkoholem. Działanie - 9 - zmiękcza i zapobiega elektryzowaniu się włosów, a także pomaga rozplątać kołtuny. Ocena ogólna - 9/10. Świetny produkt w niskiej cenie, godny polecenia.
mam mleczko z tej serii i też jest dobre ;)
OdpowiedzUsuń